7 ZMYSŁÓW, czyli dlaczego warto odwiedzać wernisaże.
Trudno o lepszy sposób na spędzenie ciepłego, sierpniowego wieczoru niż wernisaż Projektu Artystycznego 7 Zmysłów. Wydarzenie inaugurujące wystawę w Tichauer Art Gallery pozwoliło zaliczyć ten sobotni schyłek pogodnego dnia do zdarzeń poruszających i na długo zapadających w pamięci. Artyści skupieni wokół Fundacji Helisa zapewnili kilkugodzinny spektakl będący niepowtarzalnym konglomeratem działań, pobieżnie określanych sztuką.
Gościnne wnętrza galerii na tysiącu metrach kwadratowych pomieszczeń starannie rewitalizowanego Browaru Obywatelskiego w Tychach dały przestrzeń i inspirację do prezentacji zarówno tradycyjnych, jak i nowoczesnych form działań twórczych. Wszechstronność zaangażowanych artystów zagwarantowała każdemu odbiorcy wrażenia docierające do osób o różnej wrażliwości, ukształtowanych w rozmaitych tradycjach i preferencjach. Począwszy od imponującej bryły i postindustrialnych wnętrz browaru, poprzez klasyczne w formie rzeźbę , malarstwo i fotografię, aż po instalacje i performance, mapping 3D, stylizacje modowe i wizualne, na tańcu eksperymentalnym skończywszy - wszystko to pozwoliło stworzyć wydarzenie sycące wszystkie zmysły. Całość spowita była perfekcyjną muzyką i światłem, przenikającym mocno intensywne momentami obłoki pochodzące nie tylko od wonnych kadzidełek. Podzielenie ekspozycji na kilka sal o wymownych nazwach, odnoszących się do marki Tichauer (Dark, Weizen, Free, Lager), dało szansę na skupienie widza oszołomionego wielowymiarowym przekazem na dokonaniach poszczególnych artystów.
Znaczną cześć ścian wypełniły wielobarwne obrazy Katarzyny Korus, wykonane własną techniką, spinającą realistyczne wizerunki konkretnych osób czy miejsc z dekoracyjną płaszczyzną reszty, przeważnie śmiałej plastycznie interpretacji przywodzącej na myśl secesję czy gotycyzujące fantasy. Operowanie rodzajem kolażu różnych zastosowań farb czy rysunku, ujęte w ikonograficznie sprawdzone wątki (np. Madonna z Dzieciątkiem) zachwyca śmiałością wyobraźni i starannością realizacji. Kasia Korus wzięła na siebie również rolę kuratorki całego wydarzenia i jednego z głównych organizatorów, za co należy jej się bezsprzecznie wielkie uznanie. Również rzeźby i instalacje innej aktywnej uczestniczki wydarzenia - krakowskiej artystki Marthy Mulawy - zaistniały znacząco w galeryjnych przestrzeniach. Tworzyły zarówno tło dla wyświetlanego mappingu 3D, sugestywne fragmenty kompozycji przesyconej rubinowym światłem czy wreszcie efektowne tło dla tancerzy, których pełen ekspresji występ stanowił część urozmaiconego performance’u. Duża skala dzieł zatytułowanych „Piękno ciszy” czy „Noworudzkie Megality” znakomicie odnalazła się w imponującej przestrzeni sali Lager, współgrając z minimalistycznym otoczeniem. Ich forma, będąca połączeniem naturalnego pnia o wydrążonej strukturze z antropomorficznymi dodatkami, wykonanymi z włókniny zespolonej gipsowym proszkiem mineralnym oraz żywicą akrylową lub epoksydową, stanowi w ostatnim czasie rozpoznawalny znak wyróżniający rzeźbiarską twórczość Marthy, dając przy tym możliwość podążania do źródeł inspiracji. Artystka umiejętnie wykorzystuje materiał: kiedy żywe drzewo zostaje powalone przez burzę i staje się martwym, wypalonym piorunem drewnem, nadaje mu nowe sensy, niejako nowe życie, uosabiane przez nieco wyidealizowane detale ludzkich popiersi czy samych ust lub oczu. Kontrast bogatej faktury pnia, stworzonej przez naturę, z wygładzonymi ludzką ręką detalami rzeźbiarskimi wydaje się najbardziej czytelnym środkiem wyrazu tych prac. Pokrycie wielobarwną polichromią lub podświetlenie półprzeźroczystych elementów różnymi kolorami oraz wykorzystanie do wykonania odlewów prawdziwych liści sprawia, że ich wizualna sugestywność angażuje widza i zachęca do bardzo bliskiego przyjrzenia się obiektowi, czasem wręcz prowokuje do dotknięcia powierzchni o alabastrowej gładkości lub splątanych słojów uwidocznionych w przekrojach wiekowego drzewa. Natura - las, góry, świat zwierząt i roślin - jako zasadnicze repozytorium inspiracji jest i będzie dla artystki wyjątkowo ważna, tak w rzeźbach, jak i we wcześniejszych batikach czy realizowanych poprzednio projektach wnętrzarskich lub malarstwie sztalugowym.
Na wystawie pośród instalacji, malarstwa i rzeźb niepoślednią rolę odgrywa fotografia. Wyeksponowane serie zdjęć dokumentujące artystyczne projekty Jagi Hupało ukazują nieposkromioną wyobraźnię i profesjonalizm twórczyni Pracowni Born To Create, która nawet współtworząc performance m. in. poprzez pozbawienie długich włosów jedną z tancerek, kreuje intrygujące sytuacje, wykorzystując bliskie sobie farby do włosów, pędzle i wałki (malarskie!). Dopracowane kostiumy i stylizacje urzekają konsekwencją i twórczym zastosowaniem dostępnych środków, przekonując wątpiących, że sztuka niejedno ma oblicze. We wspomnianym działaniu performatywnym „Misterium Serca” zaskakująco zaprezentowała się występująca wcześniej grupa tańca eksperymentalnego Sebastiana Cynka. Ich układ choreograficzny, tak gorąco przyjęty przez publiczność, był w stanie udowodnić, jak bardzo taniec nadaje się do przekazywania emocji, wywoływania wrażeń czy wręcz zachwytu u odbiorcy. Energia, zaangażowanie i ofiarność młodych tancerzy były doprawdy imponujące. Ich gibkość, poczucie rytmu czy synchronizacja z energetyczną muzyką świadczyły o ogromie pracy, jaką latami wkładali w realizację swojej pasji, by dać nam tak niesamowite widowisko.
Właśnie te jednorazowe akcje dostępne na wernisażu (i częściowo na finisażu zamykającym projekt) unaoczniają fakt, że warto próbować nadążać za dziejącymi się wydarzeniami w okolicy. Towarzysząca ekspozycji i odtwarzana w tle muzyka Sebastiana Wicharego (Adam Nickey) czy Michała Pileckiego (Monomike) ma mniejsze szanse oddziaływać na odbiorcę, niż dźwięki grane na żywo przez Joannę Zubrycką, szerzej znaną jako Miss God. Kreatywność artystki świetnie korespondowała z bieżącymi sytuacjami wernisażu, wypełniając szeroko przestrzeń wyjątkowymi, pulsującymi nutami, współtworząc rzeczywistość odbieraną wszystkimi zmysłami. Jeśli dodamy do tego jeszcze możliwość osobistego poznania artystów oraz degustacji niepowtarzalnych wyrobów rzemieślniczego browaru Tichauer o recepturach sprzed niemal 120 lat, to będzie chyba przekonująca rekomendacja do zaglądania na medialne strony współtwórców Projektu 7 Zmysłów. I o ile oprócz już wymienionych, takie elementy wystawy, jak fotografie Karoliny Gwiszcz, instalacje Moniki Chomiuk czy animacje Daniela Fedorczyka i Ari Dykiera albo niepowtarzalne, uskrzydlone torebko-plecaki Gaby Porabik można oglądać w Tychach do 17 września, to integrującego publiczność użycia serca-atrybutu w „Misterium”, a zwłaszcza wieloaspektowych wrażeń trzeba szukać choćby 28 sierpnia na finisażu bieżącego założenia artystycznego lub podczas kolejnych równie ambitnych zamierzeń organizatorów Projektu. Dla wszystkich obecnych oczywisty stał się imponujący potencjał zarówno ludzi, jak i miejsca, potencjał domagający się wypełnienia sztuką, do której percepcji użyjemy wszelkich zmysłów.
tekst: Arkadiusz Woźniak
foto: Karolina Gwiszcz, Janusz Knapczyk, Tichauer Art Gallery